Kitsune zdobywały mądrość i zwiększały swoją moc z wiekiem. Najsilniejsze lisy posiadały aż dziewięć ogonów. Kitsune czarne, złote lub białe były dobrymi postaciami, traktowanymi przez Japończyków z czcią, szacunkiem i sympatią. Natomiast lisy polne, złośliwe i psotne, krążące wieczorami wokół cmentarzy i buddyjskich świątyń budziły strach. Lis mógł więc być zarówno bohaterem pozytywnym i opiekuńczym lub mściwym i złośliwym. Nie zawsze jednak ten podział jest jasny, trudno bowiem odróżnić dobre lisy od złych. Legenda głosi jednak, że dobre lisy szczekały wydając dźwięk kon-kon, a złe kai-kai.
Dobre lisy postrzegane były za sługi bóstw, lub nawet same bóstwa odpowiedzialne za urodzaj czy szczęście. Nazywane są zenko, a wśród nich wyróżnia się kinko (złote), ginko (srebrne), byakko (białe), kokko (czarne), tenko (niebiańskie) i kūko (powietrzne). Złe lisy, dzikie, rzucały na ludzi uroki, choroby i opętanie. Mogły także wywoływać iluzje. Człowiekowi, na którego lis rzucił urok może wydawać się, że jest w domu a tak naprawdę przebywa w lesie, lub na bagnach. Może jednak wydawać mu się odwrotnie, że trwa właśnie niebezpieczne trzęsienie ziemi podczas gdy panuje spokojna noc.
Należy podkreślić, że nie zawsze opętanie było czymś groźnym, często lisy jedynie w złośliwy sposób bawiły się ludźmi. Kiedy lis już rzucił czar osoba nim dotknięta traciła czucie – wystarczyło się więc uszczypnąć, aby sprawdzić, czy nie jesteśmy pod wpływem magii Kitsune. Kiedy jednak okazało się, że lis opętał osobę nie łatwo było zrzucić z siebie urok. Pierwszymi objawami były napady epilepsji, agresywne, nietypowe i nieprzystające do kontekstu zachowanie w miejscach publicznych. Aby wygonić ducha lisa należało wezwać do pomocy mnicha lub wróżbitę, którzy odprawiali specjalne rytuały. Standardowo w tym celu modlono się do Inari, opiekunki lisów. Mniej inwazyjnymi metodami było zostawianie lisom ich ulubionych smakołyków, po to aby duch zajął się jedzeniem i opuścił ciało opętanego. Jeśli wszystko poszło pomyślnie człowiek, który przestał być pod władaniem Kitsune nie pamiętał, co działo się z nim wcześniej, ale jednoczenie do końca życia nie mógł jeść lisich przysmaków. Ludowym sposobem na pozbycie się ducha lisa było okładanie chorego kijami, do momentu, aż lis opuści ciało – w praktyce zazwyczaj opętany wcześniej umierał.
Aby uniknąć przykrych w konsekwencjach czarów rzucanych przez lisy unikano miejsc, które są ich siedzibą – najbardziej znanym miejscem jest Maki. Ponadto, Kitsune boją się psów, które są ich odwiecznymi wrogami, mogą one bowiem rozpoznać czy dana postać jest lisem, czy człowiekiem a ponadto są odporne na lisie czary. Dlatego noszenie przy sobie psiego zęba, lub znaku oznaczającego psa (kanji) chronił przed magią Kitsune.
Opętania jeszcze pod koniec XIX wieku traktowane były poważnie, a w 1892 r. grupa lekarzy została wysłana do jednego z regionów Japonii w celu zbadania tego zjawiska. Okazało się, że najczęściej ofiarami padały kobiety o niskim poziomie inteligencji, bez wykształcenia. Lekarze doszli do wniosków, że przyczyną „opętań” były silne psychozy – opublikowane wyniki badań sprawiły, że oficjalnie uznano „opętania” przez lisy za zabobon i objaw choroby psychiatrycznej.
Lisy przyjmowały różnorodne formy, nawet ludzką postać. W człowieka mogły się przemienić zazwyczaj kiedy osiągnęły sto lat. W niektórych częściach Japonii wierzyło się, że lisy opanowują sztukę swobodnej zmiany postaci dopiero, kiedy przeżyją pięćset lat, lub pięciokrotnie uda im się uciec przed uderzeniem pioruna. Aby przemienić się w człowieka lisy kładły na swojej głowie ludzką lub zwierzęcą czaszkę, a w pysku trzymały kości – krowie lub końskie. Wyszukiwały ustronnego miejsca, aby nikt ich wtedy nie widział. Jeśli czaszka upadła przemiana się nie udała, lub była niepełna. Łatwo było rozpoznać lisy, które nie przeprowadziły przemiany do końca – byli to ludzie o owłosionych twarzach lub posiadający ogon, który wystaje spod kimono (ogon był najtrudniejszą do przemiany częścią ciała). Niektóre podania głoszą, że lisy zamiast czaszki kładły także trawę lub trzcinę.
Najtrudniej było rozpoznać lisa, który przemienił się w człowieka. Istniały jednak takie metody. W nocy ludzie-lisy emitowały wokół siebie bladą poświatę. Również brak odbicia w wodzie, odbicie ukazujące ogon lub wprost przedstawiające lisa było pewnym znakiem, że mamy do czynienia z Kitsune. Lisy najczęściej przyjmowały postać młodej kobiety lub mnicha. Robiły to głównie wtedy, gdy szukały pomocy – chciały przenocować lub zdobyć jedzenie. Przemiany dokonywały także po to, aby móc wyrazić swoją wdzięczność i podziękować za dobry uczynek ze strony człowieka.
Częstym motywem w japońskich legendach jest postać lisiej żony. Kiedy została on zdemaskowana (zazwyczaj przez psa) musiała opuścić dom, choć nadal opiekowała się swoimi dziećmi. Z małżeństw zawartych między lisem, a człowiekiem rodziło się wyjątkowo utalentowane i inteligentne potomstwo. Lisia żona mogła za pomocą magii zapewnić urodzaj, a nawet stworzyć iluzję pustych i małych kłosów, które jednocześnie dawały obfite plony – dzięki temu poborcy podatkowi zwalniali taką pozornie biedną rodzinę z dodatkowych opłat.
W Japonii często natrafimy na charakterystyczne świątynie, które dedykowane są Inari – bóstwu urodzaju i płodności. Znajdują się w nich czerwone bramy torii i posągi lisów, których obecność wyjaśniona jest w jednej z legend. Wzgórze Funaoka w Kioto zamieszkiwały dwa białe lisy, które tworzyły szczęśliwą rodzinę z piątką lisiąt. Jednego dnia postanowiły odwiedzić największy chram bóstwa Inari. Kiedy się tam znalazły poprosiły bóstwo o przyjęcie na służbę, aby ich praca i oddanie mogły przyczynić się do pomyślności świata. Bóstwo przyjęło prośbę i uczyniło z lisów swoje sługi.
Wydaje się jednak, że konotacje lisów z kultem bóstw odpowiedzialnych za urodzaj i plony są bardziej przyziemne. Tradycyjne społeczności rolnicze od zawsze borykały się z lisami, które wyrządzały szkody w uprawach. Schodziły z gór, czyli przestrzeni, która w japońskiej kulturze zawsze była związana z bóstwami. Aby ochronić zbiory przed wędrującymi lisami mieszkańcy wiosek wystawiali im pożywienie poza terenami pól. Stopniowo w miejscach przeznaczonych na dary zaczęto stawiać kapliczki z wizerunkami lisów.
Do dzisiaj lisy funkcjonują w japońskiej kulturze, między innymi w warstwie językowej. Ponieważ przysmakiem lisów był ser tofu, który składano im w charakterze ofiary, do tej pory makaron udon podawany z tofu nazywany jest lisim udonem. Natomiast inarisushi to specjalna odmiana sushi – sakiewki ze smażonego tofu napełnia się ryżem do sushi i dodatkami takimi jak warzywa, grzyby lub pokrojony w paski omlet tamago. „Zapakowany” w ten sposób ryż nie wysycha, dlatego jest świetnym rozwiązaniem na lunch lub piknik.